Wielka wizja — Wspaniała procesja — Zgromadzenie dla dobra ludzkości — Wojna — Klęska — Kapitulacja — Narada lekarzy — Kleszcze porodowe i rany szarpane krocza — Szpiegowanie Osteopatii — Zablokowana tętnica i skutek — Naturalny system położnictwa — Definicja Osteopatii — Bicze chininowe do przepędzania gorączki — Ciało modzelowate — Ciałka — Wyposażenie chirurga z Fremont — Jak przejawia się Bóg.
Od wczesnej młodości nawiedzały mnie nocne wizje, a jedną z nich opiszę tu najwierniej, jak potrafię. Moje zdolności opisowe mogą być zbyt słabe, a moja umiejętność opisywania słowami zbyt ograniczona, by zrozumiale i graficznie przekazać to, co widziałem noc po nocy. Jest to najpiękniejsza wizja, jaka kiedykolwiek zakłócała mój sen od narodzin do teraz. Dom, w którym ta panorama zdawała się gościć, był szeroki jak myśl i długi jak wszystkie wieki przeszłości. Miejsc w nim było tyle, co ziaren piasku nad morzami. Drogi w tej wizji sięgały do najdalszych zakątków ziemi i wszystkie zbiegały się w jednym miejscu. Wydawało mi się, że jestem jedynie cichym obserwatorem. Widziałem legiony najwspanialszych powozów, karoc, dorożek, rowerów, jeźdźców konnych i ludzi na wózkach z pomocnikami. Wszystkie te środki transportu były wyładowane po brzegi osobami w każdym wieku, zarówno z zapamiętanej, jak i z rozległej zapomnianej przeszłości. Z lśniącymi nożami wszelkiego rodzaju, pęsetami, szczypcami chirurgicznymi, dmuchawkami i mikroskopami o największej znanej mocy wysiadali wszyscy ze swoich różnych pojazdów. Odpoczywali, ucztowali lub spali w trakcie rześkich godzin nocnych, po czym zbudzili się rano, zjedli śniadanie, wykonali poranną gimnastykę i na sygnał trąbki zebrali się wszyscy razem.
Przewodniczący, bardzo dostojny starszy dżentelmen, wstał i przedstawił cel tego spotkania.
— Próbowaliśmy sformułować metodę naukową, która przetrwałaby kolejne wieki i która pozwoliłaby skutecznie zwalczać choroby ziemi, żerujące na ludzkiej rasie i przedwcześnie wyniszczające znaczny procent jej przedstawicieli. Muszę przyznać na podstawie wniosków ze złożonych pod przysięgą oświadczeń z wszystkich szkół medycznych z każdego okresu historii, że ich fundamenty są całkowicie nienaukowe i przynoszą niezadowalające wyniki we wszystkich potyczkach między chorobą a zdrowiem.
— Zwycięstwo — ciągnął przewodniczący — za każdym razem należy do tego mistrza, który nie zna klęski, a którego imię brzmi Car Śmierci. Sprowadziliśmy całe brygady, dywizje i narody, żeby zmierzyć się z wrogiem na otwartym polu, ale jedyny skutek był taki, że straciliśmy nasze sztandary i opłakiwaliśmy zmarłych bliskich.
Wśród zebranych legionów pojawił się pomysł, by wszystkie klęski przypisać nieudanemu stosowaniu leków przepisywanych i stosowanych przez wszystkie szkoły leczenia. Wszyscy zgromadzeni zgodzili się, że ruszą na wroga z „nożami standardowej chirurgii”. Rozgorzała walk, a zawodzenie nad zmarłymi tylko się nasiliło. Lamenty zdawały się przeważać, a serca gasły. Poproszono o zawieszenie broni. Podniósł się inny generał, o dostojnym wyglądzie, uzbrojony po zęby we wszystkie przyrządy, jakich tylko mógłby zapragnąć w tej walce, i rzekł:
— Sądzę, że jestem w stanie stanąć w szranki z chorobą i pokonać ją.
Przewodniczący uderzył energicznie młotkiem w stół i odparł:
— Musimy uzbroić się w prawdę i żądamy, żeby była ona poświadczona wyłącznie faktami, albo nie znajdzie miejsca w końcowym raporcie tego zgromadzenia, które dysponuje taktykami wszelkich znanych generałów. Jesteśmy obolali i zmęczeni słowami „wojna”, „klęska”, „kapitulacja” i „lamentowanie”! W rejestrze do tej pory nie odnotowano żadnego zwycięstwa po stronie leków i bardzo niewiele zwycięstw po stronie chirurgii, po którą najczęściej sięga się dla wynagrodzenia, a nie po to, by potwierdzić jakąś znaną prawdę. Jeśli to zgromadzenie myślicieli chce być uprzejme i liberalne dla wszystkich, ale nie ma zbyt wielkich nadziei na powstrzymanie nieubłaganej ręki choroby, przewodniczący powinien obwieścić: „Proszę mówić, doktorze, i dać nam fakty, którymi sądzi pan, że dysponuje. Proszę pamiętać, że ten światowy komitet nie zaakceptuje żadnych dalszych eksperymentów, których ceną może być życie. W przyjętym przez nas regulaminie jest napisane, że każda teoria musi być udowodniona na tym, kto ją proponuje. Musi on być poddany leczeniu zgodnie z zasadami systemu, którym dysponuje i który według niego jest prawdziwy, zanim ów system zostanie wpisany na specjalną listę tego zgromadzenia. Zawiadamiam was wszystkich również, że ta rada nie zakończy obrad, nim nie przyjmie systemu leczenia opartego na prawie, które nie ma początku i jest wieczne.
— Wszyscy mówcy — ciągnął przewodniczący — którzy reprezentują jakieś bractwo lecznicze, zostaną przez nas cierpliwie wysłuchani. Każdy dostanie tyle czasu, ile potrzebuje, by przedstawić historie, notatki i obserwacje na temat napotkanych przez siebie chorych osób, które za sprawą jego metod wyzdrowiały, zmarły lub doznały trwałego uszczerbku na zdrowiu. Każdy lekarz zostanie zaprzysiężony przed złożeniem zeznań. Karą za krzywoprzysięstwo jest kropla „papryki chili” w oko za każde kłamstwo o cudownym lekarstwie, które nie działa, i za każdą śmierć spowodowaną nożem lub lekami danego lekarza. A teraz proszę kontynuować, doktorze, oddaję panu głos. Chcemy poznać dobre i złe strony wszystkich systemów leczniczych i ich prawd. Chcemy i to dostaniemy, albo będziemy tak długo sypać panu sproszkowaną papryką w oczy, dopóki nie powie pan całej prawdy. Proszę powiedzieć, jak wasze leki wpływają na ciało, kości, zęby i umysł, albo podsypiemy panu oczy papryką, żeby pobudzić mózg. Jeden ze starszych mistrzów systemu „chirurgii otworowej” („orificial surgery”)[1] powiedział nam, że na mózg można oddziaływać poprzez stymulację zakończeń nerwowych. Jego teoria musi zostać potwierdzona lub obalona za pomocą pełnych testów, zgodnie z pierwszą zasadą regulaminu tego zgromadzenia, mówiącą o poddawaniu wszystkich twierdzeń najbardziej rozstrzygającemu testowi, zwanemu testem owocu drzewa[2].
Na to sędzia odparł:
— To zebranie zostanie teraz odroczone, abyśmy się odświeżyli i odpoczęli. Zanim się rozejdziecie, powiem jeszcze, że chcę, by komisja do spraw alopatii odpoczywała cztery dni, a piątego dnia zebrała się ponownie. Każdy członek musi uzbroić się w drobne umysłowe sito, przez które nie może prześlizgnąć się nic poza dowiedzionymi faktami. Zostałem zaprzysiężony przez ludzi, którzy wysłali mnie na to zebranie po to, żebym po powrocie przedstawił im prawdy, a nie zapewnienia. Dlatego muszę mieć pewność, że przekażę im prawdę po dogłębnej analizie i że ta prawda będzie chemicznie czysta i w pełni zgodna ze znanymi prawami natury, które mogą pochodzić tylko od nieskończonego umysłu. Nic innego nie zostanie przyjęte. Od mojego raportu zależy spokój naszych dni, ponieważ mamy do czynienia z nieznoszącymi nielojalności i rozwścieczonymi ludźmi. Musimy przedłożyć im raport w taki sposób, żeby w ich umysłach nie pozostały żadne wątpliwości co do metod przynoszenia ulgi. Właśnie przeczytałem list od komisji domowej z informacją o osiemdziesięciu porodach w Chicago, w których użyto kleszczy, w czterdziestu trzech przypadkach doszło do pęknięcia krocza na co najmniej jeden cal (2,5 cm), a wszystkie pacjentki musiały być poddane działaniu chloroformu w celu przeprowadzenia operacji chirurgicznej. Nikt nie wie, ile z nich umrze od noża i trującego gazu. Powiadam wam, że kielich wyrozumiałości jest już niemal przelany i wszystko wskazuje na to, że dojdzie do wybuchu wściekłości, ale ta rada ma spore szanse, by to powstrzymać. Musimy otworzyć oczy i działać, albo będziemy cierpieć.
— W raporcie komisji domowej — ciągnął sędzia — sekretarz prosi o informacje o nowej teorii zwanej „Osteopatią”, która ma na koncie blisko pięćset porodów bez najmniejszych pęknięć oraz bez użycia kleszczy i leków. Do tego ani jednego zgonu i ani jednego porodu trwającego dłużej niż cztery godziny. Mówię wam, panowie i bracia, miałem szpiega w obozie Osteopatii i śledziłem jej ścieżki przez pięć lat. Jest ona przecudownie prawdziwa, a jej sukcesy są mniej lub bardziej znane całemu piśmiennemu światu. Ten fakt potęguje niebezpieczeństwo, w jakim się znajdujemy.
— Na ten moment — dodał jeszcze sędzia — Osteopatię zalegalizowano w wielu stanach i jest ona potężnym i niebezpiecznym systemem, który walczy wyłącznie bronią tradycji. Wszyscy wiemy, że z naszym obecnym uzbrojeniem nie jesteśmy w stanie stawić czoła prawdzie i że musimy się zmienić, albo upadniemy i zostaniemy powieszeni za szyje, a nasze martwe ciała zostaną pogrzebane u boku naszego godnego potępienia systemu, który częściej zabija niż leczy.
W 1874 roku ogłosiłem, że zaburzona tętnica wyznacza co do godziny i minuty moment, gdy choroba zasiewa swe ziarno zniszczenia w ludzkim ciele. W żadnym przypadku nie może się to dokonać bez przerwanego lub zawieszonego prądu krwi tętniczej, która z natury ma zaopatrywać i odżywiać każdy nerw, każde więzadło, mięsień i kawałek skóry oraz każdą kość, a także same tętnice. Ten, kto chce skutecznie rozwiązać problem choroby lub deformacji jakiegokolwiek rodzaju, w każdym przypadku bez wyjątku odkryje jedną lub więcej przeszkód w jakiejś tętnicy lub żyle. Na wczesnym etapie to podejście rozwiązało problem złośliwych narośli, które znikały po przywróceniu normalnego przepływu krwi tętniczej, bo wtedy trafia ona bezpiecznie do żył i może zawrócić w krwioobiegu, a proces odnowy jest dokańczany przez płuca, układ wydalniczy i system porów. Gorączka, czerwonka, bóle głowy, problemy z sercem i płucami, odra, świnka, krztusiec i wszystkie inne choroby, jakie od tego czasu leczyłem, pokazały mi, że od tej reguły nie ma wyjątków. Reguła tętnicy jest absolutna i uniwersalna — tętnica musi być drożna, bo w przeciwnym razie pojawi się choroba. Następnie ogłosiłem, że wszystkie nerwy w swoich działaniach związanych z odczuwaniem, odżywianiem i motoryką są zależne od systemu tętniczego, mimo że z racji wzajemnego powiązania odpowiadają za siłę, odżywienie i odczuwanie w tętnicach. Wreszcie stwierdziłem, że ciało człowieka jest apteką Boga i ma w sobie wszystkie płyny, leki, olejki nawilżające, opiaty, kwasy, środki przeciwkwasowe i każdy inny rodzaj medykamentu, jaki Bóg w swej mądrości uznał za niezbędny dla ludzkiego szczęścia i zdrowia.
Na fundamencie takich założeń rozwinąłem naturalny system położnictwa, którego adept spłonąłby ze wstydu, gdyby kiedykolwiek musiał przyznać się do takiej głupoty i nieznajomości praw porodu, żeby wprowadzać w normalnie zbudowaną kobietę brutalne kleszcze, które często dla dziecka oznaczają śmierć, a dla matki tortury i rany szarpane krocza. Gdy widzę w całym kraju te okaleczone do końca życia biedne matki, często zastanawiam się, czy człowiek, który zadał im te tortury i zostawił je w stanie zmuszającym do pójścia pod nóż chirurga i zabójczy „eter” — co jest o wiele bardziej niebezpieczne, ale daje niewielkie nadzieje na pozytywne efekty — ma w ogóle serce i czy można go nazwać inteligentnym.
Tak uczy się położnictwa w dominujących systemach lecznictwa w całym cywilizowanym świecie. Osteopatia pyta: skoro tak wygląda cywilizacja i wiedza, to czym jest brutalność i ignorancja? Uśmiecham się, gdy młody Osteopata mówi: „Podjąłem Osteopatię w miejscu, w którym zatrzymała się w dłoniach »Starego Doktora[3]«, i dokonałem wielu dalszych odkryć”. Jestem dumny, gdy widzę, że Rip Van Winkle w nim wyrwał się ze snu i odkrył, że po dwudziestu latach nadal ma przy sobie swoją starą broń[4]. Nie nauczyłby się w szkole tego, co mu oferowała, gdyby wyruszył po błyszczące dolary przed przyswojeniem nektaru rozumu, a żeby to nastąpiło, konieczne jest przynajmniej dwanaście miesięcy sumiennego praktykowania filozofii tętnic. Dokonałem tego odkrycia ponad dwadzieścia cztery lata temu. Być może obecnie da się lepiej zrozumieć jego zastosowanie, ale sama filozofia pozostanie na zawsze taka sama.
Nie ma większego znaczenia, w którym momencie zacznę, gdyż temat życia nie ma początku i jest równie interesujący w każdym punkcie. Czytelnik chciałby dowiedzieć się czegoś o tej nauce, która nosi nową i nieznaną nazwę. Chciałby się przekonać, czy jej odkrywca jest inteligentny i czy jego nauka ma wartość.
Zastanawiasz się, czym jest Osteopatia, sprawdzasz w słowniku medycznym i znajdujesz definicję, że jest to „choroba kości”. To poważny błąd. Osteopatia składa się z dwóch słów, „osteon”, czyli „kość” oraz „pathos”, „pathine”, czyli „cierpieć”. Uznałem, że kość (osteon) jest punktem wyjścia, od którego należy rozpocząć szukanie patologicznych stanów, więc połączyłem „Osteo” z „pathy” i tak powstała Osteopatia.
Ludzkie ciało jest maszyną napędzaną przez niewidzialną siłę zwaną życiem, a jej harmonijne funkcjonowanie wymaga swobody w krwi, nerwach i tętnicach od punktów początkowych do miejsc docelowych.
Wyobraź sobie, że w odległej Kalifornii zamieszkuje kolonia ludzi, których egzystencja zależy od tego, że osobiście zjawisz się u nich z zapasami produktów i nie pozwolisz im umrzeć z głodu. Ładujesz samochód wszystkim, co niezbędne do podtrzymania życia, i ruszasz we właściwym kierunku. Jak na razie jest dobrze. Ale załóżmy, że zboczysz gdzieś po drodze i będziesz zwlekał z dostawą tak długo, że Twoje zapasy ulegną zepsuciu. Może i Twoi przyjaciele nie umrą z głodu, ale z całą pewnością będą gorzej odżywieni.
Jeżeli więc kanały dystrybucyjne ciała są poblokowane, a życiodajne prądy nie docierają do miejsc docelowych z całym ładunkiem zdrowych ciałek, pojawia się choroba. Co robi lekarz w takim przypadku? Podobnie jak ciemny chłop okładający batem ledwo żywego muła, próbuje użyć bata chininy lub innego środka pobudzającego, żeby zmusić krew do przepływu przez całe ciało. Ale zbyt intensywne aplikowanie morfinowego bata czasem doprowadza chorego do śmierci.
Osteopata w takiej sytuacji usunąłby przeszkodę, wykorzystując nieomylne prawa swojej nauki, dzięki czemu przywróciłby prawidłowe działanie tętnicom. Koń potrzebuje siły, a nie ostrogi, żeby unieść ciężki ładunek, i podobnie człowiek potrzebuje swobody we wszystkich elementach swojej maszynerii i mocy, która jest wynikiem doskonałości w ciele, żeby w pełni zrealizować to, do czego jest zdolny. Gdy serce otrzymuje krew, posyła ją dalej do mózgu, aby umożliwić mu przyjmowanie wiedzy.
Kiedy patrzysz na czaszkę, myślisz: „Ależ duża ta jama, mam naprawdę olbrzymi mózg!”. Mówi się, że Webster miał „prawie pół buszla” (7,25 kg lub 17,5 litra).
Z całej zawartości czaszki zaledwie jedna uncja (około 30 g lub 30 ml) jest używana do myślenia, reszta generuje moc dla nerwów. Natura nie byłaby tak niedbała, by wysyłać krew do mózgu po wiedzę i nie mieć jej tam pod dostatkiem. Inteligencja Boga jest nieprzebrana i istnieje wiele dowodów na to, że wiedza jest przekazywana do ciałek krwi zanim wykonają one swoją pracę.
Każde ciałko krwi jest jak człowiek w armii, który ma szczegółowe instrukcje na temat tego, gdzie iść, i wykonuje swą pracę z nieomylną precyzją, niezależnie od tego, czy bierze udział w tworzeniu włosa, czy w uzyskiwaniu delikatnie zabarwionej plamki na grzbiecie pawia.
Bóg nie uważał za konieczne tworzenie po jednym takim ciałku na raz. Zamiast tego obdarzył ciałka umysłem i każde z nich, niczym maleńki żołnierz, jest posłuszne jego prawom i dysponuje szczegółowymi instrukcjami odnośnie zadań, jakie ma wykonać. Przemierza wytyczony dla siebie szlak, nie ingerując w pracę innych. Mówicie, że wpędzam Boga w tarapaty, gdy mówię, że każde z pięciu milionów ciałek zawartych w jednej kropli krwi wie, czego się od niego oczekuje. Czy to jest bluźnierstwo? Nie. Jak żołnierze generała Cooka, którzy wypełniają bez szemrania jego rozkazy, tak ta Boża piechota, obdarzona przez niego mentalnością, wypełnia wyznaczone dla siebie misje z niezachwianym posłuszeństwem.
Nie śmielibyście chyba twierdzić, że Bóg ma mniejszą moc niż stworzony przez niego człowiek.
Skoro mowa o armii, chciałem powiedzieć, że służyłem jako chirurg pod Fremontem i wiem, co mówię, gdy stwierdzam, że kompletny ekwipunek chirurga składał się z kalomelu (rtęci), chininy, whisky, opium, szmat i noża. Gdy pacjent był jedną nogą w grobie i miał pół pinty (0,25 l) whisky w butelce, lekarz pracował równie ciężko nad opróżnieniem butelki, co nad wyciągnięciem tej nogi z grobu.
Medycy przepisują niewinnie stary bourbon w celu pobudzenia pracy żołądka i w efekcie mężczyźni często budzą się jako pijacy w rowach. To system jest w tym przypadku zły. Tak jak dziecko podąża za radą matki, tak i student medycyny idzie w ślady nauk swojej Alma Mater. Z jej ścian wynosi wiedzę, by podawać tyle i tyle kropli jakiegoś płynu na pobudzenie nerwów, a tyle i tyle kropel innego płynu na ich wyciszenie, i tak dalej, i w ten sposób ma wytyczoną całą ścieżkę postępowania. Jeśli po diagnozie, prognozie i przepisaniu leków stan pacjenta się pogorszy, podaje mu się wino i whisky w celu pobudzenia osłabionych sił życiowych. Jeśli w tej samej uczelni zostanie zwołana rada, potwierdzi ten sposób postępowania. I tak w wielu mężczyznach zostaje zaszczepiona miłość do mocnych trunków i mówię Wam, że jeśli nasze narodowe przekleństwo pijaństwa potrwa jeszcze pięćset lat, Bóg będzie musiał wysłać ludzi w balonie, by na nowo zaludnili ziemię, bo ta zdegeneruje się pod wpływem whisky ze świata pełnego piękna do łysej gałki.
Mój ojciec był postępowym rolnikiem i nie wahałby się odłożyć starego pługa, gdyby mógł go zastąpić jakimś lepiej przystosowanym do wykonywanego zadania. Ja też przez całe życie byłem gotów kupować lepsze pługi. Dlatego gdy znalazłem wyjście z wielkiego bagna ignorancji i przesądów, w którym się wychowaliśmy, a które opiera się na przekonaniu, że Bóg był kiepskim mechanikiem i dlatego potrzebuje pomocy medycyny — byłem gotów przejść na bardziej oświeconą ścieżkę. W pełni uświadamiam sobie, jak surowe były dawne metody, bo pamiętam, jak trzymano mnie za nos i dawano mi klapsa, żebym przyjął dawkę oleju rycynowego. A następnie proszono Boga, by pobłogosławił środki, które miały mnie uzdrowić, i podejrzewam, że prośba ta dotyczyła zarówno leku, jak i pęcherza[5].
Osteopatia nie traktuje człowieka, jakby był w oczach Boga przestępcą, którego trzeba zmusić do wymiotów i biegunki oraz doprowadzić do choroby lub szaleństwa.
Osteopatia jest nauką, która zajmuje się analizą człowieka, odkrywa jego udział w boskiej inteligencji i zaznajamia się z wszystkimi jego atrybutami. Jeśli uczeń dobrze wykona swoją pracę i ruszy w świat z umysłem wypełnionym wiedzą osteopatyczną, a nie z kieszeniami pełnymi nasion kardamonu, przekona się na podstawie rezultatów, że jej zasady są nieomylne.
Bóg objawia się w materii, ruchu i umyśle. Studiuj uważnie jego manifestacje.
[1] Chirurgia otworowa (ang. orificial surgery) — system leczenia zaproponowany i forsowany przez amerykańskiego profesora anatomii Edwina Pratta. Pratt głosił, że główną przyczyną chorób jest „stagnacja”, czyli słabe krążenie. Tłumaczył, że za krążenie odpowiada układ współczulny, a przy otworach ciała, zwłaszcza przy genitaliach i odbycie, znajduje się sporo zakończeń nerwowych. Stąd wywnioskował, że w celu przywrócenia odpowiedniego krążenia konieczne jest skubanie, wycinanie i zszywanie na różne sposoby tych otworów, aby były „właściwie wygładzone i szerokie”, co jego zdaniem pozwalało pokonać praktycznie każdą chorobę. Oczywiście na poparcie tych tez przeprowadził liczne badania naukowe. System ów zyskał popularność w 1888 roku i przetrwał do lat dwudziestych XX wieku. Dopiero stopniowo narastająca liczba okaleczonych osób bez poprawy stanu zdrowia doprowadziła do schyłku popularności metody, co oznacza, że przez ponad trzydzieści lat ludzie pozwalali sobie nacinać odbyty, bo pan doktor twierdził, że to pomaga. [przyp. Marcin Machnik]
[2] Nawiązanie do biblijnego ostrzeżenia przed fałszywymi prorokami, którzy „przychodzą w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami”. Zgodnie z tym ostrzeżeniem „poznacie ich po ich owocach. (…) Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień rzucone” (Mt 7:15-20) — [przyp. Marcin Machnik]
[3] Stary Doktor (ang. Old Doctor) — tak nazywano Stilla pod koniec jego życia [przyp. MM]
[4] Nawiązanie do opowiadania „Rip Van Winkle”, którego bohater udaje się w góry, gdzie dołącza do dziwnie ubranych postaci ludzkich, z którymi gra w kręgle i pije alkohol, aż ostatecznie zasypia. Gdy się budzi, ma bardzo długą brodę i podniszczoną broń. Okazuje się, że minęło dwadzieścia lat, a w kręgle grał z grasującymi w górach duchami marynarzy z duńskiego okrętu „Halve Maen” z XVII wieku [przyp. MM]
[5] Prawdopodobnie nawiązanie do tzw. oparzania (ang. blistering), dawnej metody leczenia, polegającej na przykładaniu choremu plastrów ze środkiem drażniącym w celu wywołania bąbli, które następnie przekłuwano — [przyp. M.M.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz